„Magia [...] jest w opinii niektórych sztuką. Sztuką wielką, elitarną, zdolną tworzyć rzeczy piękne i niezwykłe. Magia to talent dany nielicznym wybrańcom. Inni, talentu pozbawieni, mogą jedynie patrzeć z podziwem i zazdrością na rezultaty pracy artystów, mogą podziwiać stworzone dzieła, czując zarazem, że bez tych dzieł i bez tego talentu świat byłby uboższy. [...] I tak jest. Ci, którzy uważają magię za sztukę, również mają rację”.
Poznajcie Maćka, prywatnie mojego bardzo dobrego znajomego, z którym wiąże mnie od lat nie jedna historia i niezliczona ilość wspólnie spędzonego czasu, gdy przemierzaliśmy z aparatami w rękach miejsca niedostępne dla innych. Tym razem również zawitaliśmy w miejsce „niedostępne”, elitarne i wyjątkowe, z jedną małą różnicą, ja dalej dzierżyłem aparat w dłoni, a Maciek stał się „Królem”.
Dlatego poznajcie teraz Króla Macieja – niesamowicie, ogromnie, niewyobrażalnie wręcz skromnego iluzjonistę. Nieoficjalnego konsultanta do spraw rekrutacji tancerek w większości liczących się klubów ze striptizem w Europie Zachodniej. Maciej pracował w Zjednoczonych Emiratach Arabskich oraz w Dubaju, jako prywatny projektant haremów, skąd musiał zbiec, gdy okazało się, że jest również ich testerem. Warto wspomnieć, że w latach 80. przyczynił się również do sukcesu ekonomicznego firmy „Durex”, a w latach 90 razem z Rocco Siffredi, wyruszył w podróż dookoła świata, co zostało udokumentowane na filmie pod tytułem „Rocco and King Conquered the World”. Niestety film został okrzyknięty najbardziej wyuzdanym obrazem wszechczasów i tym samym został zabroniony w całym internecie, a wszystkie jego znane kopie zostały unicestwione w świętym ogniu. Jednak, jak mawia Maciej: „Co przeżyłem to moje”. Ponadto Maciej jest kulturystą, pilotem myśliwców bojowych, czołgistą i kapitanem rosyjskiej łodzi podwodnej z napędem nuklearnym. Jest także niekwestionowanym mistrzem świata w jedzeniu żelek i głaskaniu kotów. Prywatnie mieszka w swoim pałacu w otoczeniu kaktusa Merlina i 2 ślimaków Penn'a i Teller'a.
Jednakże pamiętajcie, że „rzeczywistość można zmienić, fikcję trzeba na nowo wymyślać” – jak pisał kiedyś Stanisław Jerzy Lec – dlatego jeszcze niejedną barwną i niekoniecznie zgodną z prawdą historię, będzie Wam dane przeczytać o Macieju. Sam od siebie jeszcze wspomnę, że było to niesamowite spotkanie w świetnym gronie, bo oprócz Macieja, towarzyszył mi również jego brat Patryk (o którym zapewne niedługo usłyszycie), z którym także znam się wiele lat. Świetna atmosfera, mnóstwo wspomnień i sentymentalna podróż do przeszłości, a także obłędny klimat miejsca, w którym się spotkaliśmy, pozwolił zrealizować nam edytorial, gdzie podczas jego realizacji w głowie dźwięczał mi sobotni koncertowy „Marmur” od Taco Hemingway'a, a przed oczami przeplatały się obrazy rodem z „Mulholland Drive”, „Inland Empire”, czy „Blue Velvet” spod ręki mistrza Lyncha. Jak wyszła całość? Przekonajcie się poniżej, dając się porwać w tę wieczorną listopadową podróż, po miejscu przesiąkniętym woniom dymu z cygar i aromatami najlepszej whisky.
Exif: Canon 6D + C35 f/1.4L + C50 f/1.2L